Nie jesteś zalogowany na forum.
Może dlatego, że pobierali miód i wosk, substancje nieposiadające zamienników w ówczesnym świecie. Te barcie w Sudetach to z kolei instalacja poprawiająca bazę siedliskową, bez wybierania miodu. Same koszty, tylko się ekosystem _może_ poprawi. Te 5 zasiedlonych bez ingerencji ludzkiej barci to bardzo ważne wydarzenie, przyrodniczo. Zobaczymy co będzie dalej
Offline
Michał, zmiłuj się.
Nie te rezultaty - za taką kosmiczną kasę.
W mojej dzielnicy pszczoły bez żadnych kosztów zasiedliły dziuplę w przydrożnej lipie.
Wytruto je za budżetowe środki.
Przy Rynku Podgórskim - dokładnie to samo.
Chciałem je stamtąd ewakuować, ale że teren i drzewo należą do miasta, to muszę najpierw rozmawiać z miastem, inaczej nie da rady.
Zatem, dzwoniłem w tej sprawie (nawet kilkakrotnie) do Urzędu Miejskiego, jednak odnośny Pan i Władca był akurat na wakacjach, wiec i te pszczoły - wytruto.
W kilku innych dziuplach w okolicy - na szczęście nie znanych szerszej publiczności - pszczoły żyją sobie spokojnie.
Nie ma problemów z "bazą siedliskową".
Nie posiadamy tej Planety na własność... jedynie czasowo wypożyczyliśmy ją od naszych dzieci - i winniśmy zwrócić im ją w dobrym stanie.
Offline
Fajnie że masz takie optymistyczne obserwacje w swojej okolicy.
Gdzie indziej nie jest tak różowo (poczytaj na forum tomka miodka w wątku "kolejny przyklad na to, ze sie da")
Jest też duża różnica między miejskimi rójkami genetycznych mieszanek użytkowanych przez pszczelarzy do produkcji miodu, a dzikimi pszczołami środkowoeuropejskimi, w których istnienie się wręcz powątpiewa (poza strefami ochronnymi - ale nawet w puszczy augustowskiej pszczoła siedzi w ulach, jest doglądana i leczona). Jest program restytucji żubra, analogicznie, to tak jakbys mowił "ale po co, w tv było że krowa uciekła i sama żyje na wyspie".
I tu dochodzimy do clu. Nie leczysz. A ten projekt jest po to, żeby sprawdzić, czy istnieje warrozooporna populacja dzikich leśnych pszczół i tę populację przywrócić w lesie zarządzanym przez Lasy Państwowe. Wpływ na ekosystem bezcenny.
Ostatnio edytowany przez Michal79 (2018-10-12 14:22:26)
Offline
Jest program restytucji żubra, analogicznie, to tak jakbys mowił "ale po co, w tv było że krowa uciekła i sama żyje na wyspie".
Od czapy to Twoje porównanie.
Jak sam wiesz, białowieskie żubry, te oryginalne, (względnie) dziko żyjące - do ostatniej sztuki zeżarto podczas 1 Wojny Światowej.
Zeżarto żubry - a nie ich habitat, czyli Puszczę.
Restytucja żubra nie polegała na "zakupieniu za wielkie kaskie" jakiejś drugiej Puszczy Białowieskiej, żeby sprawdzić: czy może akurat wprowadzą się do niej jakieś dobrze schowane, Oryginalne Żubry - tylko na pracach hodowlanych w oparciu o zachowany materiał pochodzący z ogrodów zoologicznych i prywatnych hodowli.
Ja piszę o habitacie, a ty manipulujesz treścią - i wymyślasz na kolanie jakieś krowy na wyspie.
I tu dochodzimy do clu. Nie leczysz. A ten projekt jest po to, żeby sprawdzić, czy istnieje warrozooporna populacja dzikich leśnych pszczół i tę populację przywrócić w lesie zarządzanym przez Lasy Państwowe. Wpływ na ekosystem bezcenny.
Skąd wiesz, że nie leczę?
Skąd wiesz, że potrzebuję leczyć?
Skąd wiesz, jaką mam motywację?
Sprawdzić, czy ta mityczna pszczoła w ogóle istnieje, to może każdy entomolog badając okazy pszczół złapane w pułapki w sprawdzanych lokalizacjach.
Jakieś dane, czy do tych 5-ciu Szczęśliwych Barci wprowadziły się Oryginalne Żubry, czy też Krowy z Wyspy?
Pardon: pszczoły.
Nie posiadamy tej Planety na własność... jedynie czasowo wypożyczyliśmy ją od naszych dzieci - i winniśmy zwrócić im ją w dobrym stanie.
Offline
Cały artykuł znajduję się tutaj:
https://wfosigw.wroclaw.pl/aktualnosci/ … d-bartnych
oprócz ceny, która wydaje mi się wygórowana to jeszcze zauważcie 1000 barci na 1o tys ha. czyli wychodzi jedna barć na 10 ha a po 6ciu latach to raczej będzie tragedia a nie sukces.
Offline
Od czapy to Twoje porównanie.
Zupełnie się tu z Tobą nie zgodzę.
I tu, i tu mamy zwierzę gospodarskie oraz jego dziką wersję.
I tu i tu wersja dzika jest w pewnym momencie historii zagrożona wyginięciem.
Może u pszczół trudniej rozróżnić.
I tu, i tu, człowiek podejmuje działania w kierunku restytucji stanu gatunku. Argument o tym, jakiej używa metody, nie czyni całego porównania nieważnym. Na dodatek nie do końca prawdą jest to, co powiedziałeś o tym, że w przypadku żubrów nad habitatem nie pracowano. Bo pracowano. I w przypadku innego gatunku rogacizny, który mimo starań wyginął, też pracowano nad habitatem.
Jeśli chodzi o sens i koszty - może i dałoby się to zrobić taniej, ale poznałem Konrada osobiście i śmiem twierdzić, że zbił koszty tyle, ile mógł. Może jakby miał jakiś zespół większy do pomocy i negocjacji... W temacie sensu jeszcze - leśnicy wprowadzają te barcie częściowo z powodów PRowych, bo i skrzynki z OSB by wystarczyły, ale też po prostu dlatego, że co mądrzejsi zdają sobie sprawę, że uprawa leśna bioróżnorodna jest zdrowsza. Pszczoły będą (jeśli wykorzystają zaproszenie) mieć nie do oszacowania wpływ na zdrowie lasów.
Skąd wiesz, że nie leczę?
Skąd wiesz, że potrzebuję leczyć?
Skąd wiesz, jaką mam motywację?
Nic mi do tego. I niepotrzebnie się zapędziłem, wycofuję się z jakichkolwiek dywagacji na ten temat.
Jeśli chodzi o projekt, to motywacja jest biznesowa (zdrowsze środowisko w którym dojrzewa produkt), naukowa (potwierdzenie obecności dzikiej AMM), ekologiczna (restytucja gatunku dzięki odtworzeniu habitatu), na styku tych wszystkich jest jeszcze motywacja, która może mieć wpływ na przyszłość pszczelarstwa jako takiego. Jeśli te pszczoły przeżywają mimo braku ingerencji, pszczelarze będą mieć ostatnią deskę ratunku, kiedy skończą się kwasy i akarycydy.
Jak dla mnie brzmi to jak mega dobra motywacja.
Sprawdzić, czy ta mityczna pszczoła w ogóle istnieje, to może każdy entomolog badając okazy pszczół złapane w pułapki w sprawdzanych lokalizacjach.
Próbował to zrobić dr Oleksa, na wybrzeżu, w 2012 roku. Od tamtej pory nic.
Jakieś dane, czy do tych 5-ciu Szczęśliwych Barci wprowadziły się Oryginalne Żubry, czy też Krowy z Wyspy?
Pardon: pszczoły.
Będą drogi Smoku. Zostaną zanalizowane skany skrzydeł, ale jeszcze nie teraz.
Pytanie, czy to ma znaczenie, jakie pszczoły zamieszkają w barciach, zapylą runo itp. Generalnie doświadczenia z obcinaniem ludzkiej ingerencji, jakie są mi znane, (zwłaszcza hodowla w oparciu o własne matki z przeżywających rodzin), prowadzą do typu AMM.
Rochu, obyś się mylił
Ostatnio edytowany przez Michal79 (2018-10-12 18:32:27)
Offline
Jeśli chodzi o projekt, to motywacja jest biznesowa
- A M E N
Cała reszta, to literatura.
Nie posiadamy tej Planety na własność... jedynie czasowo wypożyczyliśmy ją od naszych dzieci - i winniśmy zwrócić im ją w dobrym stanie.
Offline
Michal79 napisał/a:Jeśli chodzi o projekt, to motywacja jest biznesowa
- A M E N
Cała reszta, to literatura.
Jak dobry biznes, to ja nie mam nic przeciwko. I jeszcze kilka pieczeni się da upiec przy okazji. Kibicuję im. Może kiedyś postawię rojołapkę koło jednej takiej kłody
Offline
Ale darmo - nie stawiaj.
Tak minimum ze 2 patysie - wypadałoby skasować...
Jak od brata.
Michał, właśnie o to chodzi.
Ty przecież potrafisz tę rojołapkę (małą albo dużą) sam postawić, za zero złotych -
i sprawy monitoringu zapewne też nie zawalisz - jestem o to dziwnie spokojny...
Nie posiadamy tej Planety na własność... jedynie czasowo wypożyczyliśmy ją od naszych dzieci - i winniśmy zwrócić im ją w dobrym stanie.
Offline
Pewnie tak. Ale jakość tutaj nieco lepsza i skala, 1000 skrzynek bym nie zrobił.
Zresztą można popatrzeć na profilu "Bartnicy Sudetów" na facebooku.
Offline
Michale, jeśli te pszczoły, na tym obszarze w ogóle występują - i jeśli w ogóle dysponują bazą pożytkową -
to wystarczy tam NIE WYCINAĆ DRZEW Z DZIUPLAMI.
Koszt - żaden.
Gdzie zabraknie dziupli (a uważam, że nie zabraknie) -
no, dobra, można dorzucić trochę barci - ale nie wygłupiać się z ceną rodem z kosmosu.
Natomiast chora kasa, jaką kosztuje pojedyncza kłoda bartna w tym projekcie,
moim skromnym zdaniem,
z powodzeniem wystarczy na zakwaterowanie tych (w ogóle nie wiadomo, czy rzeczywiście istniejących) pszczół -
w luksusowych ulach figuralnych, np takich, jak w muzeum Dzierżona w Kluczborku.
A jeśli tam nie ma tych pszczół, lub nie ma odpowiedniej bazy pożytkowej -
to odpowiedzialni za ten projekt powinni całą tę wyrzuconą w błoto kasę oddać z własnej kieszeni.
Po prostu.
Zadłużenie naszego kraju będą spłacać pokolenia i pokolenia...
Czy muszę dalej tłumaczyć?
Nie posiadamy tej Planety na własność... jedynie czasowo wypożyczyliśmy ją od naszych dzieci - i winniśmy zwrócić im ją w dobrym stanie.
Offline
Leśnicy mają procedury i nie mogą zostawić zbyt dużej ilości chorych drzew z dziuplami. Mogą zarezerwować sobie dużą ilość zdrowych drzew z przymocowanymi barciami.
Kasa poszła z funduszu ochrony środowiska na ochronę środowiska. Nie podejmuję się dyskusji o budżecie państwa, jestem skromnym informatykiem.
Nie znam też niuansów finansowych dziania barci. Słyszałem że w innych projektach np. 30 barci była cena jednostkowa 8tysi mniej więcej.
Wiem że to możnaby taniej. Znam ludzi którzy skrzynki po lasach hobbystycznie wieszają. Ale zmienić ekosystem może tylko rozmach, skala i organizacja. A wtedy zawsze powstają dodatkowe koszty. Ten kolega co skrzynki wiesza, ledwie ma czas dwa razy do roku je objechać.
Moja skromna opinia: może warto, zamiast na premie dla urzędników i nowe dywany w urzędzie.
Ostatnio edytowany przez Michal79 (2018-10-13 08:28:44)
Offline
Czytam te Waszą dyskusje z zainteresowaniem, i wolę już żeby leśnicy wydawali kasę na barcie w lesie, (nie oceniam czy warto czy nie) niż na wycinanie Puszczy Białowieskiej, co niedawno się działo.
Offline
Wycinanie Puszczy jest procederem o tyle brzydkim, co jednocześnie: zyskownym...
Nie chcesz chyba powiedzieć, kuba, że jeszcze dopłacają do tej wycinki...?
Leśnicy mają procedury i nie mogą zostawić zbyt dużej ilości chorych drzew z dziuplami. Mogą zarezerwować sobie dużą ilość zdrowych drzew z przymocowanymi barciami.
Nic nie trzeba przymocowywać, wciągać itp.
Barć można spokojnie wykonać w żywym drzewie, koszty: minimalne.
Kasa poszła z funduszu ochrony środowiska na ochronę środowiska. Nie podejmuję się dyskusji o budżecie państwa, jestem skromnym informatykiem.
Nie znam też niuansów finansowych dziania barci. Słyszałem że w innych projektach np. 30 barci była cena jednostkowa 8tysi mniej więcej.
Za tyle, ile tu kosztuje kawałek pnia z dziurą w środku - to można kupić w detalu 3 chińskie skutery, albo 20 uli bez refundacji, albo 40 uli z refundacją.
No, bez jaj, ludzie kochani.
Wiem że to możnaby taniej. Znam ludzi którzy skrzynki po lasach hobbystycznie wieszają. Ale zmienić ekosystem może tylko rozmach, skala i organizacja. A wtedy zawsze powstają dodatkowe koszty. Ten kolega co skrzynki wiesza, ledwie ma czas dwa razy do roku je objechać.
Ekosystem może też zmienić ZMNIEJSZENIE skali, rozmachu i organizacji.
Dla leśnika żaden problem zrobić to w ramach pracy, jest na miejscu, nie dojeżdża - i tak tam musi bywać w związku ze swoimi obowiązkami zawodowymi.
Moja skromna opinia: może warto, zamiast na premie dla urzędników i nowe dywany w urzędzie.
O, Święta Naiwności....
Cudów się nie spodziewaj: oni o te premie i dywany będą walczyć do ostatniej kropli krwi.
Twojej - i mojej.
Premie i dywany - umierają ostatnie.
Nie posiadamy tej Planety na własność... jedynie czasowo wypożyczyliśmy ją od naszych dzieci - i winniśmy zwrócić im ją w dobrym stanie.
Offline
Podobno dziur w zdrowych drzewach też nie mogą za bardzo robić. Takie mają przepisy. Mogą do drzewa coś przymocować, a poza tym raczej niewiele opcji. Mają mały limit chorych (umierających ) drzew do pozostawienia, żeby same się rozłożyły, mają duży limit zdrowych drzew do pozostawienia bez wycinki, na nasiona bodajże.
Zmniejszenie skali, rozmachu itp.
Podobno kiedyś rosła tu wszędzie puszcza, a w odosobnionych osadach żyli ludzie. Całymi dniami można było szukać dymów gospodarstw, stąpając między wiekowymi bukami i dębami... Dopiero w okolicach XVI wieku.....
A tu nagle przychodzi jeden artykuł, i wróć! To wszystko stoi pod wielkim znakiem zapytania.
Ten artykuł podsumowuje lata prac archeologicznych i etnograficznych, i wychodzi na to, że poza mniej więcej dwoma wiekami (V i VI), gdzie mamy niezrozumiałą pustkę osadniczą, większość terenu dzisiejszej Polski była zagospodarowana. Ludzkość pomieszkiwała całą ziemię mniej więcej równomiernie. To oznacza że każdy niemal kąt był zagospodarowany. Dopiero niedawno zaczęliśmy skupiać się miastach.
500 opoli - tyle mniej więcej w naszych dzisiejszych granicach.
1 opole w gospodarce żarowej = wypalony uprawiany teren po starym lesie + młody las eksploatowany na surowiec (drewno) i 'odpoczywająca ziemia'+ stary las (wypas świń, polowania, barcie, utrudnianie dostępu wrogom)
Co około 7 lat stary las się wypalało i zaczynało na nim uprawę.
Prawie cały teren był w rotacji.
Od tamtej pory (być może już 3000 lat temu), dopiero w XV wieku, Król Polski celem ochrony tura powołał pierwszy rezerwat przyrody w puszczy Jaktorowskiej. Dzisiaj rezerwatów mamy więcej, gospodarki żarowej już nie ma, ludzkość skupiła się w miastach, ale i tak większość lasów to tereny gospodarne.
Można na pewno się wycofać i zostawić jak największą część natury samej sobie, ja nawet bardziej lubię takie rozwiązanie. Ale też można, jeśli ten pierwszy wariant trudny do zrealizowania, po prostu jak najmądrzej gospodarzyć, do czego nas zachęca w Biblii Bóg Ojciec nasz wszechmogący [patrz: Genesis]. Tak jak do produkcji wina zresztą [patrz: wesele w Kanie Galilejskiej].
Co do cen i porównań - Smoku, czy masz może pod ręką jakąś linię produkcyjną tanich barci? Coś takiego:
Premie i dywany umierają ostatnie, ale nadzieja też umiera ostatnia.
Ostatnio edytowany przez Michal79 (2018-10-14 07:27:26)
Offline
Dla Ciebie, Michale, gotów jestem wydziać taką barć za pół ceny:
tej okazyjnej, z tego projektu.
Ponieważ w sumie pasowało by mi już przeskoczyć do jakiejś nowej fury...
czy zechcesz na początek zamówić te skromne 10 sztuk?
PS.
Bardzo ładne wypracowanie o osadnictwie,
a przy okazji zapraszam do Muzeum Archeologicznego w Gdańsku,
tam znajdzie Kolega moje skromne eksponaty na stałej ekspozycji.
Wiadomość dodana po 29 min 47 s:
Podobno dziur w zdrowych drzewach też nie mogą za bardzo robić. Takie mają przepisy. Mogą do drzewa coś przymocować, a poza tym raczej niewiele opcji. Mają mały limit chorych (umierających ) drzew do pozostawienia, żeby same się rozłożyły, mają duży limit zdrowych drzew do pozostawienia bez wycinki, na nasiona bodajże. (...)
Co do cen i porównań - Smoku, czy masz może pod ręką jakąś linię produkcyjną tanich barci? Coś takiego: (...) itd
Zgodnie z moją wiedzą, podobno właśnie mogą dziać barcie w żywym drzewie.
Tu masz poglądowy filmik, jak wygląda dzianie barci:
https://www.youtube.com/watch?v=xBveSf8EwrQ
ok 9' filmu, mowa jest o tym,
że dwóm zdrowym, dorosłym panom
wykonanie tej przewidzianej na dziesiątki lat eksploatacji barci
- zajęło raptem jedną dniówkę roboczą każdy.
W ściętym balu drzewnym -
tę samą robotę przeprowadza się znacznie wygodniej czyli: szybciej.
Z kwoty: 8.000pln / 1 barć -
- zdaje się wynikać niezwykle wysoka wartość dniówki roboczej w Polsce.
Nie posiadamy tej Planety na własność... jedynie czasowo wypożyczyliśmy ją od naszych dzieci - i winniśmy zwrócić im ją w dobrym stanie.
Offline
8k PLN to inny projekt, realizowany przez innych ludziów, z funduszy UE.
I się trochę pomyliłem.
"Projekt wartości 1,3 mln zł realizowany jest prawie w całości z funduszy norweskich. Projekt obejmuje nadleśnictwa: Augustów (Puszcza Augustowska), Browsk (Puszcza Białowieska), Maskulińskie (Puszcza Piska) i Supraśl (Puszcza Knyszyńska), we współpracy ze Szkołą Główną Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie i Uniwersytetem w Białymstoku.
Działania obejmują budowę barci i kłód bartnych (nadrzewnych uli), szkolenie potencjalnych bartników, tworzenie ścieżek edukacyjnych, badania nad genetyką pszczół leśnych."
40 kłód bartnych = 32 500 zł na jedną kłodę.
Jeśli odjąć szkolenie, to pewnie 30 000 per kłoda.
To jest dopiero Bizancjum
W Sudetach wychodzi tak, że 3300 000 to 1000 kłód, (3300 per kłoda) ale częścią programu jest wymienione też "tworzenie bazy pożytkowej" - czyli trochę pójdzie na drzewka.
Sorry że od razu nie miałem tych danych, ale dopiero w trakcie dyskusji skłaniam się ku coraz szerszemu szukaniu informacji.
https://www.rp.pl/Ekologia/170509801-Po … ictwo.html (program norweski)
http://www.wroclaw.lasy.gov.pl/aktualno … ia-pszczol (bartnicy sudetów).
Różnica w kosztach już jest 10-krotna.
Co do metody, czy w żywym drzewie, czy w ścince świerkowej przykręconej do drzewa, to muszę dopytać znajomych leśników.
Zgadzam się, że wygląda to drogo w porównaniu do Twoich materiałów. Wiem też że w tej sytuacji potrzebny jest rozmach i skala, i być może były potrzebne większe pieniądze. Spytam się przy okazji ile wyniosła sama produkcja i powieszenie kłód. Zwiedzałem plac produkcyjny, 1000 kłód machnęli w rok. Dwóm osobom zajęłoby to 1000 dni, czyli prawie 3 lata, pod warunkiem że znaleźliby dobre drzewa i pracowali bez urlopu.
Ostatnio edytowany przez Michal79 (2018-10-15 07:55:18)
Offline
Michale, czy widziałeś kiedyś takie proste urządzenie,
jak bruzdownica dla elektryka-instalatora?
Jest to ręczne narzędzie tnące, wyposażone w 2 ustawione współosiowo tarcze, nacinające w ścianie kanał o zadanej szerokości - pod peszle prowadzące kable podtynkowe.
Trochę większa "ukośnica",
wyposażona w 2 takie współosiowe tarcze tnące do drewna,
pozwoli takie barcie wykonywać niemal w tempie tartaku trącego bale drzewne na deski.
To jest żaden problem techniczny.
Nawet nie da się patentu racjonalizatorskiego zrobić przy okazji tak prostej roboty.
Bardzo ciekawe rzeczy piszesz o kwotach.
A użyty przez Ciebie termin "Bizancjum" - jest tyle obrazowy, co dyplomatyczny.
Da się takie sprawy nazwać nieco dosadniej...
Uważam, że jako Kraj i Naród,
podążając bezkrytycznie i nieodpowiedzialnie ścieżką:
"zastaw się - a postaw się" -
- ze wszystkimi tego skutkami
nieuchronnie powtórzymy błędy gospodarcze wieku XVIII,
w wyniku czego - możemy zaliczyć powtórkę z historii wieku XIX.
I obym się mylił, co do tych skutków.
Nie posiadamy tej Planety na własność... jedynie czasowo wypożyczyliśmy ją od naszych dzieci - i winniśmy zwrócić im ją w dobrym stanie.
Offline
Rozmawiałem z głównym koordynatorem programu Bartnicy Sudetów. I wygląda to tak:
Składowych jest dużo, głównie edukacja. Program trwa prawie 6 lat i przez ten czas będą prowadzone liczne działania, wydawane publikacje itd. Wszystko w ramach publicznych przetargów (...) ledwie zaczęliśmy i zaoszczędziliśmy już 50 tys. - bo nasze założenia finansowe na szczęście jak dotąd były za wysokie. Posadzić blisko 300 tys drzew, wyposażyć duży obiekt edukacji pszczelarskiej i przyrodniczej, zorganizować przez 4 lata duże szkolenia i konferencje ... to kosztuje. Jeśli ktokolwiek ma pytania niech się kontaktuje ze mną - chętnie każdemu odpowiem co i jak robimy.
[Barcie] Produkcja jeszcze trwa i koszty nie są jeszcze precyzyjne ale zamkną się na poziomie max 380. Montaż 437, 4 sztuka (razem nieco ponad 800 PLN/ sztukę)
Źródło: Profil "Bartnicy Sudetów" na Fejsie.
Uważam, że jako Kraj i Naród,
podążając bezkrytycznie i nieodpowiedzialnie ścieżką:
"zastaw się - a postaw się" -
- ze wszystkimi tego skutkami
nieuchronnie powtórzymy błędy gospodarcze wieku XVIII,
w wyniku czego - możemy zaliczyć powtórkę z historii wieku XIX.
Uważam, że jest to niestety wielka wada administracji, że się rozrasta. Sądzę, że wskutek obietnic przedwyborczych i przeświadczenia, że "władza" to władza, a z władzą idzie "odpowiedzialność", stąd już tylko krok do "opieki", a stamtąd blisko do "rozdawnictwa". Że o większych wynaturzeniach nie wspomnę.
Wolę żeby ludzie utożsamiali "władzę" ze "służbą", choć nie wiem, czy to odwóci patologiczne podejście. Temat na dłuugą dyskusję pewnie w innym wątku.
Pocieszam się, że gdzie indziej bywa gorzej, a zarazem martwię trochę jeszcze innymi rzeczami. Chociaż patentem na Ebolę raczej nie (prawdopodobnie Ebolę wykorzystuje się celem mofydikacji genomu organizmów bakteryjnych do produkcji użytecznych nam substancji, np. insulina - wystarczy dokleić do wirusa odpowiedni kod i wykorzystać go jako nośnik tegoż kodu do wnętrza bakterii, dzięki czemu zacznie ona produkować odpowiednią substancję, czytałem to chyba o wirusie Zika - taki mały offtop). Niedawno dowiedziałem się też o leku, który jest sekwencją wyciszającą odpowiedni typ kodu. Naturalnie posiadamy takich sekwencji pełno, wyciszają różne rzeczy - np. kody wirusów, na które uodpornił się nasz gatunek. Ebola może wnosić do naszych komórek odporność np. na grypę, albo kiedyś HIV?
Ostatnio edytowany przez Michal79 (2018-10-17 09:29:21)
Offline
Podkarpackie - wytruto 2,5 mln pszczół https://wiadomosci.onet.pl/kraj/rzeszow … ch/ltbqx1q
cześć dalsza:
https://www.agropolska.pl/aktualnosci/p … 6Jm-zEF2-M
Offline
Mam nadzieję że winny gorzko pożałuje swego kretynizmu.
Tylko ten kto nic nie robi nie popełnia błędów.
Offline
W 75% próbek miodu z całego świata wykryto obecność pestycydów
https://swiato-podglad.pl/swiat-nauki/w … 2luRJkLxDU
Offline
Rozmowa z dr Anną Gajdą z SGGW na temat nosemozy:
https://www.youtube.com/watch?v=cK6CjmztPXo
Offline
Ekolodzy składają pozew przeciwko ministrowi rolnictwa za neonikotynoidy
https://wiadomosci.dziennik.pl/polityka … czoly.html
Offline
Rochu wierzysz w to? To tak jak z wycinką puszczy.
Quidquid agis prudenter agas et respice finem.
Burčiak čisti krv, ale špini nohavice.
Offline