Nie jesteś zalogowany na forum.
Piszcie jak robicie u siebie ocet. Wiadomo, że taki domowy jest zdrowszy. A spirytusowy służy do sprzątania i zapobiegania zamarzaniu szyb.
Offline
Niezależnie od pory roku, niezależnie od użytych składników jeszcze mi się nie udało zrobić octu. Wszystko albo pleśniało, albo coś innego z tym się robiło.
Mój ostatni nastaw, do którego dałem nawet susz z bakteriami octowymi z alledrogo wydawał się obiecujący. Niby coś zaczęło się dziać. Niby zaczął pracować. Ale koniec końców w smaku (naparstek spróbowałem) i w zapachu to normalne wino było.
Offline
Grzechu post pod postem, no nie ładnie:D.
Przecież robiłeś własny ocet i co nic nie wyszło .
Offline
Żaden mi nie wyszedł.
Offline
Ja klarując wino przelewam je co coraz mniejszych naczyń, w tym i 2,5 litrowych. Kiedyś w winach jabłkowych trafiłem dwie butelki octu jabłkowego, sprawdzałem wszystkie..Wnioskuję że pewnie do takiej butli 2,5 litrowej (pewnie ostatniej, niepełnej) wpadła mi muszka i zaoctowała wino. Ocet był fajny, dużo bardziej jabłkowy od kupnego..Piłem go z wodą, dobry do sałatek.
Tylko ten kto nic nie robi nie popełnia błędów.
Offline
ja mam ocet winny z czernic oczywiście nie zamierzony ale super dodaje do pomidorów suszonych
Offline
A nie lepiej zagonić do pracy kombuczę?
Kolonia drożdży i bakterii. Drożdże prowadzą fermentację alkoholową, a bakterie przerabiają to na ocet.
Offline
czyli grzybek zrobi całą robotę ??
Offline
Chyba zamówię sobie wreszcie kombuczę. Raz zamówiłem sobie grzybki tybetańskie. Trochę za szybko się robił kefir, a u mnie przechodziło to w fazę zsiadłego mleka, bo chyba dawałem za mało mleka . Mi to absolutnie nie przeszkadzało. Było wtedy lato, remont kuchni, więc pyszny obiad składający się z ziemniaków z podsmażoną cebulą, jajek sadzonych i ekspresowego zsiadłego mleka mi pasował. I tak przez kilka dni.
Ale wracając do octu...
Przypomniało mi się, że kiedyś mieliśmy w kuchni ocet, który sam się robił. Rodzice dostawali wino, wypili po lampce, butelkę korkowali tym samym korkiem, muszki jakoś się dostawały i powstawał ocet. Butelki sobie stały przez kilka miesięcy na półce i nikomu nie przeszkadzały. To były takie kurzołapy. Potem oczywiście mama wywalała butelkę z octem. W końcu to było zepsute wino.
A teraz męczę się z octem.
Wpadłem na pomysł odnowienia tego. Kupię jakąś kadarkę, część dodam do sosu (bezmięsnego pomidorowego), resztę zostawię do zaoctowania. Dlaczego kadarka? Bo jest tania. Jeśli ocet się nie uda, to nie będzie aż tak bardzo szkoda. A jak się uda, to będzie można "zarażać" kolejne wina.
Offline
Nie do końca chyba tak jest z tymi muszkami jak piszesz, robiłem w zeszłym roku ocet i do środka nie dostała się ani jedna muszka.
Wg. przepisu z netu: do słoja dodaje się pogniecione jabłka,cukier i wodę,słój z taką mieszaniną zabezpiecza się gazą i odstawia na kilka tygodni często mieszając, po jakimś czasie nie mieszamy a na powierzchni tworzy się taki dziwny glut jak jakiś grzybek.
Po zdjęciu gluta i odciśnięciu cieczy ponownie wlewamy ją do słoja i odstawiamy na kilka tygodni,podobno to bardzo ważne aby utworzył się ten glut.
Koniec końców uzyskałem fantastyczny ocet jabłkowy, w tym roku na ocet pójdą maliny i co mi tam jeszcze obrodzi.
Malin mam około 100 krzaków więc jak rok będzie łaskawy to i na soki i wino jeszcze starczy.
Od razu uprzedzam,że nie pamiętam dokładnych proporcji i czasów ale jest to do znalezienia w necie
Pozdrawiam Maciej
Offline
Jedyne co mi powstawało na nastawe octowym, to pleśń. I to nieważne jak robiłem. Najpierw coś podobnego do korzucha z mleka, potem, jeśli nie zamieszałem, to pleśń się robiła.
Offline
Kupiłem fresco białe półwytrawne z myślą o occie. Ok. 12 zł zapłaciłem. No to lampkę na spróbowanie i żeby otworzyć i trochę opróżnić butelkę.
Paskudne w smaku. Nie wiem jak ludzie mogą to pić... No to teraz butelka będzie stała. Może zaoctuje. Najpierw będzie musiała ulecieć siarka (nie czuję, ale napisali, że zawiera siarczyny). Może nie, że nie czuję, a bardziej nie wiem jak smakują te siarczyny.
Nawet jak się nie uda, to mogę stwierdzić, że szkoda tylko tych pieniędzy.
Jeśli się uda, to będę mógł traktować to jako zaczyn i "zarażać kolejne wina", tym razem już lepsze.
Czyli doświadczenie z tanim winem już za mną. Fresco jest paskudne i nie mam zamiaru sięgać po więcej.
Offline
Grzechu zostaw , będzie jak znalazł do odkażania i wypalania ran
Offline
Grzechu obawiam się że się nie doczekasz aż Ci siarczyny ulecą, bo ulecieć może SO2, a siarczyny to sobie w roztworze pozostaną.
Nie znam tego wina, ale sądzę że po prostu nie lubisz wina wytrawnego, i dla tego wydaje Ci się beee .
Offline
Ja po odciśnięciu miazgi dodawałem do niej jeszcze wody z cukrem (0,5kg miazgi 1l wody 3 plaskie lyzki cukru) trzymałem w plastikowym wiaderku przykryte ścierką, zabezpieczone gumką. Raz dziennie zdejmowałem scierke, mieszałem, dmuchałem.
Ocet trochę słaby wyszedł, ale już z rok stoi i do różnych rzeczy po parę kropel schodzi.
Offline
Kuba, półwytrawne. Akurat to mi nie smakuje. W niedzielę piłem półsłodkie (inne, droższe, włoskie, czerwone) i było dla mnie za słodkie.
Rochu, po smaku wina wnoszę, że bardziej do wypalania ran. Paskudne i tyle.
Michał, wykorzystaj jako starter do lepszych win. Tzn. do octów z lepszych win.A jeśli jest naprawdę taki słaby, to dodawaj do prania lub do mycia w zmywarce .
Nie poddaję się, w końcu mi się uda. A jak nie, to zatrudnię się w fabryce produkującej ocet, żeby splajtowała .
Offline
Michał, grzechu jest w tym względzie niezastąpiony nie poddaje się i chwała mu, od dwóch lat próbuje zrobić ocet i jak na razie mu nie wychodzi, ale przyjdzie czas że odtrąbi sukces i wtedy wszyscy będziemy mu
.
Offline
Coraz bliżej 3 lat.
Offline
Ewa, dziękuję za to, że wreszcie kupiłem kombuczę. Już wcześniej o tym myślałem, ale twój wpis mnie przekonał.
Grzybek jest bardzo żywotny.
Po 2-3 dniach napój smakuje jak herbata z cytryną. Wraz z upływem czasu robi się coraz kwaśniejszy.
Prędkość fermentacji zależy m.in. od temperatury, ilości płynu i wielkości grzybka. Im większy grzybek, tym szybciej fermentacja następuje.
Tak po 2-3 tygodniach można powiedzieć, że jest zrobiony ocet i można przelać do butelek. Ale nie należy ich zakręcać, bo dalej ocet pracuje (tym różni się od kupnych jabłkowych, winnych, balsamicznych).
Ja filtruję przez ręcznik papierowy i sitko. Ręcznikiem można owinąć armaturę, pozbędziemy się kamienia.
Po jakimś czasie w butelkach powstaje grzybek, co jest normalne. Można go wykorzystać do nowej produkcji.
Ocet z kombuczy możemy wykorzystać m.in. w celach: kulinarnych (do musztardy, majonezu, zup, winegretu, czyli tam, gdzie normalnie wykorzystuje się ocet), kosmetycznych (np. w celu zamknięcia łuski włosów, jako maseczki), zdrowotnych (wzmocnienie odporności, cholesterol, odchudzanie, itd; jest zdrowa), w sprzątaniu (nie śmierdzi tak, jak ocet spirytusowy; pięknie odkamienia, lepiej od spirytusowego).
Kombucza jest bardzo żywotna.
Octem można zalać owoce, dzięki czemu nabierze koloru i aromatu.
Kombucza jest dobra, bo dzięki niej można pozbyć się zalegających w szafce herbat i ziół.
Offline