Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: 1
Proponuję w tum wątku zamieszczać ciekawe info z sieci, książek, dzielić się własnym doświadczeniem w rozmnażaniu roślin. Miododajnych i nie tylko.
Wykopałam kilka kęp rozchodnika okazałego i głowiłam się, jak je podzielić na mniejsze, żeby ich za bardzo nie zmasakrować. No i proszę - trafiłam na odpowiedni sposób
Teraz pobranie sadzonek będzie dziecinnie proste:
Offline
Fajny sposób.
Ja robię tak:
= albo dzielę szpadlem na mniejsze segmenty przerośniętą kępę rozchodnika i nadwyżkę przenoszę w nowe miejsce/miejsca
= albo odrywam część szczytową pędu wysokości ok 15-20cm - i z tak pobranego materiału uzyskuję kilka kolejnych sadzonek następującą metodą:
Idąc od dołu do połowy pędu odrywamy listki: jeśli to możliwe, ze strzępkiem skórki z łodyżki.
Każdy taki listek, zakopany do połowy lub 2/3 wysokości - wytworzy z nasady listka kolejną roślinę, która wybije z ziemi w odległości 2-3 cm od listka.
Pozostałą część sadzonki wkopujemy do ziemi na całym bezlistnym odcinku (ok 1/2 do 2/3 długości sadzonki).
Ta część ukorzeni się i będzie kontynuowała własny wzrost.
Nie posiadamy tej Planety na własność... jedynie czasowo wypożyczyliśmy ją od naszych dzieci - i winniśmy zwrócić im ją w dobrym stanie.
Offline
To też dobry sposób, szczególnie, jak się ma mało roślin. Sukulenty tak rozmnażam - właśnie z listków.
Te domowe wystarczy położyć na warstwie ziemi z piaskiem i wypuszczą korzenie.
Kiedyś znajoma opowiadała, że róże rozmnażała przez sadzonkowanie jednorocznych pędów sadzonych do ziemi i przykrywanych szklanym słoikiem aż do wiosny następnego roku. Podobno procent ukorzenienia takich sadzonek był całkiem spory
Offline
Mam jedną rózę ukorzeniona w ten sposób. Róże pnące można łatwo ukorzenić przez odkład poziomy, czyli przykopanie pędu..
Tylko ten kto nic nie robi nie popełnia błędów.
Offline
Ja rozsadzam rozchodniki głównie przez podział kępy na mniejsze części - i tak trzeba to robić co roku, bo rozchodnik rośnie jak szalony i po roku rozrośnięte kępy zaczynają się już dusić.
Metodą "listkową" zagospodarowuję te pędy i łodyżki, które w wyniku podziału kępy uległy odłamaniu.
Zazwyczaj wysadzam je w doniczkach a potem daję w prezencie znajomym ogrodnikom i/lub hodowcom pszczół.
W planach mam opuncję - jak dostanę od kogoś liść, to planuję ukorzeniać metodą opisaną przez Ciebie, Ewo - powyżej.
Nie posiadamy tej Planety na własność... jedynie czasowo wypożyczyliśmy ją od naszych dzieci - i winniśmy zwrócić im ją w dobrym stanie.
Offline
Strony: 1